Otarłam łzy i wtedy znów zobaczyłam
jego. Był inny. Wyróżniał się wśród reszty trenujących siatkarzy. Widziałam w
nim swoją dawno utraconą pasję. To był tylko trening, ale on z zaangażowaniem
walczył o każdą piłkę. Razem z Kubiakiem śmiali się i czasem wygłupiali. Wyczuwałam w jego zachowaniu odrobinę niepewności. Było w
nim coś takiego… Przyciągał mój wzrok. Nie mogłam oderwać oczu.
Wtedy nagle coś pękło. Blokada, która
nie dawała mi wrócić zniknęła. Doznałam olśnienia. Poczułam się lekka jak nigdy
wcześniej. Myśli układały mi się w dawny schemat. W głowie zamiast chaosu,
który towarzyszył mi nieustannie od roku, miałam idealny porządek.
Nagle już wiedziałam co robić.
Wróciłam na salkę i szybko podłączyłam
telefon do wieży. Wybrałam moją ulubioną piosenkę, do której tańczyłam podczas
egzaminów choreograficznych. Zebrałam myśli i wypuściłam je z siebie płynnymi
ruchami, wykonując swój popisowy układ.
Piosenką było stare dobre „Low”
Flo-Ridy. Może nie należała ona do
hitów, ale dla mnie była idealna. W jej rytmach można było wykorzystać cały
taneczny potencjał.
- Słuchajcie uważnie, bo drugi raz tego
nie powtórzę, pewnie dlatego, że zapomnę - powiedziałam, gdy muzyka się
skończyła, a ja wreszcie udowodniłam sobie, iż nadal posiadam choć krztę
talentu. Dziewczyny zaśmiały się pod nosem – Wiem, że większość z was podejdzie
do tego sceptycznie, ale w cheeleaderstwie potrzeba odrobiny świeżości. Dlatego proponuje
dodanie elementów hip-hopu – zakończyłam.
- Nie chodzi mi o całkowitą zmianę stylu, po prostu wierzę, że razem możemy stworzyć coś innego, nowego. Wybić się z utartych schematów - dodałam.
- Nie chodzi mi o całkowitą zmianę stylu, po prostu wierzę, że razem możemy stworzyć coś innego, nowego. Wybić się z utartych schematów - dodałam.
Po minach zgromadzonych widziałam, że
większość podchodzi do mojego pomysły z dystansem. Wiedziałam, że nie będzie
łatwo, ale czułam w tych dziewczynach wielki potencjał.
- No dobrze, koniec obijania się.
Proponuję, żebyście nauczyły się układu, który zaprezentowałam przed chwilą.
Zobaczymy, jak wam wyjdzie. Jeżeli dacie z siebie wszystko, to może się udać. Wierzcie
mi, że mieszając kilka stylów zrobicie większe wrażenie na sędziach, a z tego
co powiedziała mi Karo macie zamiar wygrać konkurs.
Moja tajna bron poszła w ruch. Zagrać
na emocjach i ambicjach. To zawsze działało i z tego co zauważyłam, udało się i tym razem.
Wszyscy reagują tak samo na hasło: zwiększone szanse.
Kolejne dwie godziny zajęło mi uczenie
układu, ale muszę przyznać, że dziewczynom szło całkiem nieźle, a nawet lepiej.
W miarę, jak mijał czas, coraz chętniej poznawały kolejne kroki.
Przyznam się, że miałam dość po
godzinie. Kosztowało mnie to więcej
energii niż przypuszczałam. Brak ruchu i paczki wypalonych papierosów zrobiły swoje. Trening opuściłam zadowolona z siebie.
Razem z Karo udałyśmy się do wyjścia,
gdzie na Kubiaka czekała już Monika, którą szczerze polubiłam, nie była pustą
„laską”. Miała w sobie tyle ciepła i życzliwości, że spokojnie mogłaby nią
obdarować całe miasto.
- Czy mi się wydaje, czy wasz trening
miał się kończyć godzinę temu?- spytała zdziwiona naszym widokiem.
- Z tego co wiem tak, ale to są
perfekcjonistki kochanie, nie skończą puki wszystko nie będzie idealnie -
usłyszałyśmy za sobą.
Oczywiście był to nie kto inny jak
Kubi, za którym szli również Łasko (dla tych, którzy siatkówka się nie
interesują: Michał Łasko atakujący i kapitan Jastrzębskiego Węgla, Włoch o
polskich korzeniach) i Martino.
- Bardzo śmieszne - odparła Karo,
pokazując przyjmującemu język.
Ten nie przejął się zbytnio i przywitał
się czule ze swoją dziewczyną.
- Jest jedna rzecz, która nie daje mi
spokoju. Co tak właściwie ci się stało? Biegłaś, jakbyś przed kimś uciekała, aż
się kurzyło - zwrócił się do mnie. W jego głosie usłyszałam troskę, martwił się? Znamy się przecież dopiero dwa góra trzy tygodnie.
- To dłuższa historia… - odpowiedziałam
lekko speszona. Nie sądziłam, że ktokolwiek zauważył moje łzy, a patrząc na
minę Michała wiedziałam już, że moje nadzieje były złudne.
Jedynie Karo dobrze znała powód, dla którego
opuściłam salkę w tak zastraszającym tempie.
- Mam pomysł!- zawołała Monika – Zróbmy
sobie babski wieczór! Wreszcie będziemy miały okazje porządnie się poznać. Tylko
my trzy zero facetów - dodała, patrząc jednoznacznie na Miśka.
- A ja niby gdzie mam się podziać? Bo
wyraźnie mi sugerujesz, że mam się wynieść! - oburzył się Kubiak i zrobił minę
obrażonego szczeniaka, czyli dokładnie taka samą, jaką robił zawsze Dino.
- Spytaj kolegów, może cię przenocują.
Może Damian? - zasugerowała mu jego dziewczyna.
- Jego mieszkanie jest jak wysypisko
śmieci! A tak właściwie to czemu ja mam wam ustępować? – oburzył się ponownie.
- Przyzwyczajaj się. Z kobietami nie
wygrasz. To odwieczne prawo natury - powiedział mu Łasko, poklepując po
plecach, po czym wsiadł do samochodu i odjechał. Kto mógł o tym wiedzieć lepiej niż sam kapitan.
- Przykro mi Misiu, ale on ma racje –
powiedziała sarkastycznie Monika, uśmiechając się zalotnie.
- Chyba mam pewien pomysł -
powiedziałam i zaczęłam rozglądając się po okolicy w poszukiwaniu pewnego
przystojnego Włocha.
- Matteo! - zawołałam, gdy już
zauważyłam go niedaleko wyjścia.
Podbiegłam do niego, pośród zszokowanych i zaintrygowanych min Moniki, Karo, a już najlepszy wyraz twarzy prezentował Kubiak.
Podbiegłam do niego, pośród zszokowanych i zaintrygowanych min Moniki, Karo, a już najlepszy wyraz twarzy prezentował Kubiak.
- Mam
problem - zaczęłam.
- W
takim razie słucham, może będę w stanie pomóc - odpowiedział uśmiechając
się serdecznie.
- Musimy
pozbyć się Kubiaka na jedną noc i zastanawia mnie, czy mógłbyś pozbawić nas
tego kłopotu.
Spojrzałam spod rzęs na Włocha. Ten
zdawał się być lekko zaintrygowany.
- A
co dostanę w zamian? - spytał, ale ja już wiedziałam, że się zgadza.
- A
co byś chciał? - zapytałam przygryzając dolną wargę, dobrze wiedziałam o co poprosi, w końcu jeszcze miesiąc temu byłam królowa flirtu!
- Numer
telefonu mi wystarczy - odpowiedział zadowolony.
Gdy już przedyktowałam swój numer Włochowi,
ten z uśmiechem powiedział, że Kubiak może przyjść, o której mu będzie
pasowało. Kanapa czeka.
Zadowolona z siebie wróciłam do grupki
stojącej zaraz przy wyjeździe grupki. Wszyscy patrzyli na mnie z
niedowierzaniem.
- Poczekaj… Sama z własnej, nieprzymuszonej
woli podeszłaś do Matteo? Nie wierze… - powiedziała Karo.
- A ja nie wierze, że za nocleg
Michała, zażyczył sobie jedynie numer telefonu. – stwierdziłam.
Przypuszczałam, że zareagują
zdziwieniem i tak też było. Nie powiem, zgrywałam się. Udawałam wyluzowaną, a
tak nie było. W końcu kosztowało mnie to więcej nerwów niż skok na bungee.
W końcu jednak każde z nas poszło w
swoja stronę.
Karo miała przyjść po mnie około
godziny dziewiętnastej i zaprowadzić do Moniki. Przyznam się, że sama raczej
bym nie trafiła.
Wróciłam do domu.
Po tym co stało się dzisiaj już
wiedziałam, że jestem na to gotowa. Wzięłam do ręki telefon i wybrałam ten
jeden numer. Długie dźwięki sprawiały, że chwila stała się wiecznością.
- Michał Liszewski. Słucham…- wzięłam
głęboki wdech. Serce biło mi jak szalone.
- Cześć tato – powiedziałam.
Ręce trzęsły mi się tak, że ledwo co
byłam w stanie utrzymać komórkę w dłoni.
- Majka? Coś się stało? – zapytał
zaniepokojony. W jego glosie mogłam wyczuć nutkę niepewności.
Szczerze, nie dziwiłam mu się. Sama nie
wiedziałabym jak zareagować, gdyby to on dzwonił do mnie.
- Nie tato, wszystko w porządku. Ja… Ja
po prostu chciałam cię przeprosić. Wiem, że zawsze zachowywałam się jak
niewdzięczna gówniara. Tato ja tak nie chce dłużej. Zawsze byłeś przy mnie, a
ja? Zostawiłam cię z tym wszystkim. To było egoistyczne, teraz to wiem, ja
przepraszam cię tato – mówiłam i czułam jak po policzkach spływają mi łzy. –
Tęsknię tato…
- Ja też córciu…
To była szczera rozmowa. Długa,
wyczerpująca. Takiej właśnie potrzebowałam. Musiałam wyrzucić z siebie
wszystko. Łatwiej było mi zrobić to przez telefon. Mogłam spokojnie powiedzieć
wszystko co gryzło mnie przez kilka ostatnich lat.
Tata nie tylko słuchał, ale tak jak ja
przyznał się do błędów. To była jedna z najcięższych rozmów w moim życiu.
Po trzech godzinach wreszcie
skończyliśmy. Każde z nas było zadowolone z przebiegu rozmowy. Pod koniec już nawet
żartowaliśmy jak za dawnych lat, gdy mama jeszcze żyła.
Marcin również przyłączył się do
rozmowy. Był szczęśliwy, że w końcu pogodziłam się z ojcem. Co więcej oznajmił mi, że przyjeżdża w następny weekend razem z tatą do Jastrzębia.
Byłam pełna optymizmu. Nagle poczułam
tą falę uczuć, która zalała moje ciało. Znałam aż za dobrze ten delikatny
dreszcz przebiegający przez moje dłonie.
Uśmiechnęłam się do siebie. Wena…
Usiadłam na łóżku i wyciągnęłam
niewielkiej wielkości czarny notesik. Otworzyłam go na pierwszej wolnej stronie
i zaczęłam pisać.
Moja ręka znaczyła papier płynnymi
ruchami. Delikatny zarys słów. Literki wijące się między kratkami. Czułam, jak
wszystkie negatywne emocje opuszczają moje ciało wraz z każdym kolejnym ruchem.
Po godzinie moje dzieło było gotowe, a
ja czułam się jak nowo narodzona.
„…Choćby
armatą upokorzeń cię zalali,
ty
niezłomny staniesz im naprzeciw,
wystawiając
swoje ciało na kule…”
Może nie był to szczyt formy, jednak
czułam się wyzwolona. Odkąd pamiętam to właśnie pisanie uwalniało wszystkie
głęboko schowane żale, smutki, negatywne emocje.
Tym razem również się nie zawiodłam.
Efekt był taki, jaki zakładałam, że będzie. Czułam ogromną ulgę. Czułam, że
jestem wolna… Jak ptak, otworzyłam drzwi klatkli, znajdując dawno zgubiony klucz i wreszcie wyswobodzona mogę latać.
Niedługo po tym jak skończyłam,
przyszła Karo i to nie sama.
Razem z nią przyszłą jej matka. Jestem
dużą dziewczynką i od razu dodałam sobie dwa do dwóch. Byłyśmy z Karo niemal
pewne, że razem z Patrykiem chcieli wykorzystać naszą nieobecność.
Moją podejrzliwość wzbudziło zachowanie
wujka, który wydawał się być strasznie zdenerwowany. Chodził z kąta w kąt. On
coś planował, jednak za żadne skarby świata nie miał zamiaru zdradzić mi powodu
swojego zdenerwowania.
Postanowiłam nie zawracać sobie głowy
Patrykiem. Miałam spędzić miły wieczór i noc w towarzystwie Karo i Moniki.
Wolałam nie snuć dalszych domysłów. Mogłoby się to skończyć tym, iż moje myśli
cały czas krążyłyby wokół tej dwójki.
Nie czekając dłużej, razem z Karoliną
opuściłyśmy mieszkanie i szybkim krokiem ruszyłyśmy do Moniki. Po drodze
plotkowałyśmy o „Kubiakowej” parze. Był to dość zabawny temat.
Gdy już doszłyśmy na miejsce powitała nas roześmiana Monika. Dziewczyna
wręcz wypchnęła zdezorientowanego Michała za próg mieszkania.
- No już kochanie, papa – mówiła, gdy
delikatnym ruchem ręki „wymiatała” Miśka z ich wspólnego gniazdka.
Gdy już wraz z Karo przecisnęłyśmy
nasze tyłki przez niewielką szparę, Monika życzyła Michałowi miłej zabawy z
Matteo i zatrzasnęła mu drzwi przed
nosem.
- To co dziewczyny? Zaczynamy? –
zapytała.
Odpowiedź była tylko jedna.
I tak właśnie zaliczyłam swoje pierwsze
od dłuższego czasu piżama-party. Co robiłyśmy? To chyba oczywiste. Plotki,
filmy, przebieranki, eksperymenty z makijażem i fryzurami.
Wszystko zdawało się być w starym
dobrym porządku. Wracałam dawna „ja”. Może nie wszystko było aż tak kolorowe,
ale to są właśnie te rzeczy, które chciałabym zapamiętać, bo to TE chwile
przypomniały mi co to znaczy żyć.
Teraz byłam pewna, że dostałam kolejną
szansę. Pytanie brzmiało, czy uda mi się ją wykorzystać…
***
No i wkońcu zebrałam sie do kupy i udało mi się coś napisać.
Jeżeli ktokolwiek czekał przepraszam, ale przyznam szczerze, że ostatnimi czasy dostałam mocno po tyłku i całkowicie straciłam zapał i wszystkioe pomysły.
Teraz postanawiam wrócić i mam szczerą nadzieję, że uda mi się dokończyć to opowiadanie ;]
Jednakże jest jeden warunek dla którego to zrobię. Mianowicie musze miec dla kogo pisać, bo szczerzepowiedziawszy jest to największa motywacja dla mnie.
Do napisania!
***
No i wkońcu zebrałam sie do kupy i udało mi się coś napisać.
Jeżeli ktokolwiek czekał przepraszam, ale przyznam szczerze, że ostatnimi czasy dostałam mocno po tyłku i całkowicie straciłam zapał i wszystkioe pomysły.
Teraz postanawiam wrócić i mam szczerą nadzieję, że uda mi się dokończyć to opowiadanie ;]
Jednakże jest jeden warunek dla którego to zrobię. Mianowicie musze miec dla kogo pisać, bo szczerzepowiedziawszy jest to największa motywacja dla mnie.
Do napisania!
Nowy rozdział u mnie http://opowiadania-paulikka.blogspot.com/2013/03/12.html
OdpowiedzUsuńLiczę na tak samo długi komentarz jak poprzednim razem :) x
aaaaaaaaaaaaaaa!!! nareszcie!
OdpowiedzUsuńDziewczyno ileż można było na Ciebie czekać?! Wiesz, że uwielbiam wszystko co wychodzi spod Twojej klawiaturki prawda? ;]
No i ten nowy szablon! Boski!!
To było słodkie! Matteo jest słodki, w ogóle, mam nadzieję, że, gdy już dojdziesz do marca 2013 r w tym opku to napiszesz coś o jego za małych spodenkach co?
Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, a tak właściwie to kiedy go dodasz? Ja w każdym razie czekam i choćbyś miała pisać dla mnie jednej to pisz!!
Always yours Pat ;p
O kobieto! Nareszcie! Pisz, zdecydowanie jest dla kogo! My tu czekamy!
OdpowiedzUsuńMajka powoli zaczyna na nowo żyć. Takie małe rzeczy, z których składa się życie... I właśnie ona od nowa zaczęła je dostrzegać :) Treningi, pogodzenie się z tatą, babski wieczór i mały flircik ;) Coraz lepiej :)
Mam nadzieję, że na następny rozdział nie będziemy musiały tak długo czekać :)
Jeśli byłabyś zainteresowana - zapraszam na moje opowiadanie: this-complicated-life.blog.pl :D
Cieszę się, że wróciłaś tutaj :) Mam nadzieję, że Majki unormuje się i może zacznie się coś dziać pomiędzy nią, a Matteo ;)
OdpowiedzUsuńCzekaliśmy. Pisz pisz dalej, bo opowiadanie cudowne. Czekamy na rozwój akcji między Matteo a Majką. : )) Powodzenia w dalszym pisaniu.
OdpowiedzUsuńPisz dalej. Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg wydarzeń.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to rozdział powinien mieć z dwa metry, żeby mnie zaspokoić XD (tak tylko żartuję) ;) Ale naprawdę chcę dalej! Nie mogę się doczekać co zajdzie pomiędzy Mają i Matteo <3 Proszę nie trzymaj nas długo w niepewności, bo zwariuję :D Jak widzisz pisząc to już powoli wpadam w stan głupawki :) Nie wiem jak ja przeżyję te kilka dni... No cóż muszęęęę... Muszę też stwierdzić, że masz prawdziwy DAR do pisania, co zdarza się chyba bardzo rzadko. No to weny życzę! Całuski i pozdrowionka!
OdpowiedzUsuńPS.: Ze mną chyba naprawdę coś jest nie tak xD A właśnieee taki wesołkowaty nastrój tylko po twoim opowiadaniu :) Normalnie lepsze to od narkotyków... Bo czytając to szczerze się do monitora jak osioł ze Shreka. No więc... Także tego.... CZEKAM!
Justyna
O_O to jest świetne!!!! jak ty to robisz? Jesteś wspaniałą pisarką! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! :) No to przejdźmy do konkretów... A więc: CHCĘ JUŻ KOLEJNY ROZDZIAŁ! Proszę dodaj jak najszybciej ;) / Isia
OdpowiedzUsuńCudo! Pisz dalej! <3
OdpowiedzUsuńKiedy daaalej??? <3 <3 <3
OdpowiedzUsuń