piątek, 14 września 2012

Rozdział 2 cz.1 "Nowi znajomi i wielki początek"


Koniec lipca i początek sierpnia były czasem olimpiady w Londynie. Patryk całe dnie spędzał przed ekranem telewizora. Czasem się przysiadałam, a gdy grali siatkarze byłam na posterunku. Zawsze. Nawet Dino głośno dopingował sportowców.
W końcu jednak olimpiada dobiegła końca, a to oznaczało, że Patryk będzie musiał już niedługo wrócić do pracy i zacząć przygotowania do nadchodzącego sezonu ligowego. Mnie natomiast czekało znalezienie pracy, a  to nie takie łatwe. Owszem Patryk mówił, że znalazł mi etat, ale musiałam mieć jakąś alternatywę.
- Czyli mówisz, że będę pracować z młodymi cheerleaderkami? - spytałam, gdy oboje szliśmy w stronę hali jastrzębskiego. Było to dokładnie dwudziestego piątego sierpnia w sobotę. To wtedy rozpoczynały się pierwsze treningi cheerleaderek, które miały wystąpić podczas turnieju im. Jana Strzelczyka, czyli za niecały miesiąc.
- Dokładnie tak, a razem z tobą pracować będzie córka mojej przyjaciółki - odpowiedział.
- To ile ona ma lat? Szesnaście? Piętnaście?
- Dokładnie dwadzieścia - podsumował szybko.
- Czyli jest jej matka jest starsza… A podoba ci się? – spytałam i otrzymałam mocnego kuśkańca w bok. To oznaczało tak. - Ma męża? Rozwódka? Może samotna matka?
- Majka! Bardzo cię proszę… - powiedział do mnie i popatrzył na mnie tym swoim błagalnym spojrzeniem.
- Jest wolna - stwierdziłam z rozbawieniem.
- Majka! - krzyknął Patryk, co rozbawiło mnie jeszcze bardziej.
- Dobrze, dobrze…
W końcu dotarliśmy na halę, gdzie miałam się przekonać, że w oczach trzydziestosiedmiolatka młode dziewczyny to wszystkie te, które są poniżej trzydziestki. Cheerleaderki, z którymi miałam pracować miały średnio szesnaście, siedemnaście lat.
Córka przyjaciółki Patryka miała na imię Karolina. Była dość sympatyczna i, trzeba było jej przyznać, znała się na rzeczy. Momentami miałam wrażenie, że znalazłam się w niewłaściwym miejscu.
Poprowadziłam rozgrzewkę. Przez resztę treningu przyglądałam się dokładnie pracy Karoliny jak i zachowaniu jej, a w zasadzie to już naszych podopiecznych. To co robiły nie różniło się od zwykłych zajęć tanecznych, tyle, że mają pompony. Wykonywały głównie ruchy rękoma. Praca nóg pozostawiała w większości wiele do życzenia.
- I co o tym myślisz? - spytała Karolina, która, jak zdołałam się dowiedzieć, ma ksywkę Karo, gdy już wyszłyśmy z hali.
- Powiem ci tak. Nie mam pojęcia co o tym myśleć. Gdy widzę te dziewczyny, widzę siebie w ich wieku. To chyba trochę przytłacza. Myślę, że dam radę. Trzeba popracować trochę nad techniką i ożywić lekko układy, ale wszystko jest do zrobienia. Jedynym problemem jest to, że kompletnie straciłam intuicję - stwierdziłam, przeszukując kieszenie w poszukiwaniu kluczy do mieszkania.
- Blokada co? Też to miałam po śmierci babci. Wierz mi to przejdzie, kiedyś musi- powiedziała Karo.
- No jasne! –zawołałam, uświadamiając sobie, że nie mam kluczy, ponieważ jedyny komplet jest u Patryka. Niestety do tej pory nie wpadliśmy na pomysł, żeby dorobić dodatkowy, nie był potrzebny, bo ja zawsze byłam w domu, gdy on wracał z pracy.
- No widzisz? Mówiłam ci! - krzyknęła, uśmiechając się szeroko.
- Nie Karo, to nie o to chodzi. Patryk ma jedyny komplet kluczy do mieszkania, a ja chciałabym się przebrać i muszę wyprowadzić Dina.- powiedziałam i odwróciłam się z powrotem w stronę wejścia.- Poszłabyś ze mną? Myślę, że mogłabym się zgubić - dodałam, a Karolina od razu wzięła mnie pod rękę i z uśmiechem na ustach zaprowadziła mnie na główną hale treningową, na której oczywiście trwały przygotowania do sezonu.
Dziwnie się czułam, przechodząc pomiędzy zawodnikami, szczególnie, że oni także byli zaskoczeni naszą obecnością. Właśnie dlatego przyspieszyłam kroku i niemal przebiegłam całą długość hali treningowej.
- Mogłabym prosić klucze? - zapytałam, kiedy znalazłam Patryka pomiędzy innymi członkami sztabu szkoleniowego.
- Te klucze? – spytał, wyciągając z kieszeni breloczek z pękiem.
- Tak te klucze – odpowiedziałam, wyciągając rękę i jednocześnie próbowałam rozgryźć złośliwy uśmieszek na jego ustach.
Patryk bywał dziecinny. Może nie aż tak dosłownie, ale częściej zachowywał się jak szalony dwudziestolatek niż jak dojrzały facet po trzydziestce.
- Ach, więc chcesz te klucze… - powiedział z dziwnym wyrazem twarzy i tym głupkowatym uśmieszkiem na ustach. -  Zemsta będzie słodka! - krzyknął i tak oto rozpoczął się spektakl, w którym ja zagrałam główną rolę.
Jedyny problem tkwił w tym, że jego zemsta była okrutna...

***

Trochę wcześniej niż zamierzałam, ale oto cz. 1:)
Akcja choć trochę się ożywiła i mniej więcej w takich klimatach utrzymywać się będzie przez kilka najbliższych notek. Mam nadzieję, że się podobało i pozdrawiam moje nieliczne czytelniczki:)
Do usłyszenia!
Pozdrawiam gorąco!

10 komentarzy:

  1. Wpadłam tak jak obiecywałam i nie żałuję :P Bardzo mi się podoba i niecierpliwie czekam na dalsze notki. Informuj mnie na gg z którego wczoraj pisałam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział :) Bardzo mi się podobał :) Czekam na kolejne :D
    Pozdrawiam Gabi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem bardzo ciekawa, jak bardzo okrutna była zemsta Patryka :) Swoją drogą, jeszcze bardziej ciekawi mnie kim będzie ten siatkarz! Teraz w Jastrzębiu jest taaaki wybór :)
    Czekam na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam!
    Lizzz

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za informację:)) Szczerze powiedziawszy niezbyt znam się na sporcie i tym podobnych,a już na bank nie na siatkówce, ale historia wydaję się być interesująca.
    Akcja się rozkręca, a ja zastanawiam się, czy Majka odzyska tą swoją dawna formę:)
    Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału!
    Pat

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej :) Trafiłam przez przypadek i muszę przyznać, że jestem pod sporym wrażeniem. Osobiście uwielbiam opowiadania w jakiś sposób łączone ze sportem (może nie do końca z siatkówką, ale jak najbardziej może być zwłaszcza, że idzie o ten a nie inny zespół :))
    Co mogę dodać? Oczywiście będę zaglądać i niecierpliwie oczekiwać dalszego rozwoju sytuacji, bo zakończyłaś w momencie chyba największego napięcia i zaciekawienia ku mojej bolączce :P
    W każdym razie życzę dużo weny i liczę na dalszy ciąg już niedługo.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na 11 rozdział na Wygrać Przyjaźń :) http://wygracprzyjazn.blog.pl/
    Pozdrawiam Gabi :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ej, dlaczego ten rozdział kończy się w takim momencie?! Nie mogę się doczekać, co będzie dalej! Bardzo fajne opowiadanie, na pewno będę czytać, obiecuję!
    O nowych rozdziałach u mnie będę Cię oczywiście informować, a i Cb proszę o to samo. Pozdrawiam :)
    [corka-fernando.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie nowy rozdział, zapraszam :)
    http://corka-fernando.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  9. Po pierwsze: cytat w nagłówku... Uwielbiam. Moje motto życiowe, można by rzec.

    Masz nową czytelniczkę! Bardzo miło czytało mi się ten tekst. Było kilka błędów, głównie interpunkcyjnych, ale naprawdę jestem zafascynowana. Coś lekkiego i przyjemnego.... Świetnie.

    Zapraszam również do siebie: zielone-oczy-aniola.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetnie piszesz jak stwierdziłam już w rozdziale pierwszym. I idealny pomysł na opowiadanie. : )))

    OdpowiedzUsuń