Koniec
lipca i początek sierpnia były czasem olimpiady w Londynie. Patryk całe dnie
spędzał przed ekranem telewizora. Czasem się przysiadałam, a gdy grali
siatkarze byłam na posterunku. Zawsze. Nawet Dino głośno dopingował sportowców.
W
końcu jednak olimpiada dobiegła końca, a to oznaczało, że Patryk będzie musiał już
niedługo wrócić do pracy i zacząć przygotowania do nadchodzącego sezonu
ligowego. Mnie natomiast czekało znalezienie pracy, a to nie takie łatwe. Owszem Patryk mówił, że
znalazł mi etat, ale musiałam mieć jakąś alternatywę.
-
Czyli mówisz, że będę pracować z młodymi cheerleaderkami? - spytałam, gdy oboje
szliśmy w stronę hali jastrzębskiego. Było to dokładnie dwudziestego piątego
sierpnia w sobotę. To wtedy rozpoczynały się pierwsze treningi cheerleaderek,
które miały wystąpić podczas turnieju im. Jana Strzelczyka, czyli za niecały
miesiąc.
-
Dokładnie tak, a razem z tobą pracować będzie córka mojej przyjaciółki -
odpowiedział.
- To
ile ona ma lat? Szesnaście? Piętnaście?
-
Dokładnie dwadzieścia - podsumował szybko.
-
Czyli jest jej matka jest starsza… A podoba ci się? – spytałam i otrzymałam mocnego kuśkańca w
bok. To oznaczało tak. - Ma męża? Rozwódka? Może samotna matka?
-
Majka! Bardzo cię proszę… - powiedział do mnie i popatrzył na mnie tym swoim
błagalnym spojrzeniem.
-
Jest wolna - stwierdziłam z rozbawieniem.
-
Majka! - krzyknął Patryk, co rozbawiło mnie jeszcze bardziej.
-
Dobrze, dobrze…
W
końcu dotarliśmy na halę, gdzie miałam się przekonać, że w oczach trzydziestosiedmiolatka
młode dziewczyny to wszystkie te, które są poniżej trzydziestki. Cheerleaderki, z którymi
miałam pracować miały średnio szesnaście, siedemnaście lat.
Córka
przyjaciółki Patryka miała na imię Karolina. Była dość sympatyczna i, trzeba
było jej przyznać, znała się na rzeczy. Momentami miałam wrażenie, że znalazłam
się w niewłaściwym miejscu.
Poprowadziłam
rozgrzewkę. Przez resztę treningu przyglądałam się dokładnie pracy Karoliny jak
i zachowaniu jej, a w zasadzie to już naszych podopiecznych. To co robiły nie
różniło się od zwykłych zajęć tanecznych, tyle, że mają pompony. Wykonywały
głównie ruchy rękoma. Praca nóg pozostawiała w większości wiele do życzenia.
- I
co o tym myślisz? - spytała Karolina, która, jak zdołałam się dowiedzieć, ma
ksywkę Karo, gdy już wyszłyśmy z hali.
-
Powiem ci tak. Nie mam pojęcia co o tym myśleć. Gdy widzę te dziewczyny, widzę
siebie w ich wieku. To chyba trochę przytłacza. Myślę, że dam radę. Trzeba
popracować trochę nad techniką i ożywić lekko układy, ale wszystko jest do
zrobienia. Jedynym problemem jest to, że kompletnie straciłam intuicję -
stwierdziłam, przeszukując kieszenie w poszukiwaniu kluczy do mieszkania.
-
Blokada co? Też to miałam po śmierci babci. Wierz mi to przejdzie, kiedyś musi-
powiedziała Karo.
- No
jasne! –zawołałam, uświadamiając sobie, że nie mam kluczy, ponieważ jedyny komplet
jest u Patryka. Niestety do tej pory nie wpadliśmy na pomysł, żeby dorobić
dodatkowy, nie był potrzebny, bo ja zawsze byłam w domu, gdy on wracał z pracy.
- No
widzisz? Mówiłam ci! - krzyknęła, uśmiechając się szeroko.
-
Nie Karo, to nie o to chodzi. Patryk ma jedyny komplet kluczy do mieszkania, a
ja chciałabym się przebrać i muszę wyprowadzić Dina.- powiedziałam i odwróciłam
się z powrotem w stronę wejścia.- Poszłabyś ze mną? Myślę, że mogłabym się
zgubić - dodałam, a Karolina od razu wzięła mnie pod rękę i z uśmiechem na
ustach zaprowadziła mnie na główną hale treningową, na której oczywiście trwały
przygotowania do sezonu.
Dziwnie
się czułam, przechodząc pomiędzy zawodnikami, szczególnie, że oni także byli
zaskoczeni naszą obecnością. Właśnie dlatego przyspieszyłam kroku i niemal
przebiegłam całą długość hali treningowej.
-
Mogłabym prosić klucze? - zapytałam, kiedy znalazłam Patryka pomiędzy innymi
członkami sztabu szkoleniowego.
- Te
klucze? – spytał, wyciągając z kieszeni breloczek z pękiem.
-
Tak te klucze – odpowiedziałam, wyciągając rękę i jednocześnie próbowałam
rozgryźć złośliwy uśmieszek na jego ustach.
Patryk
bywał dziecinny. Może nie aż tak dosłownie, ale częściej zachowywał się jak
szalony dwudziestolatek niż jak dojrzały facet po trzydziestce.
-
Ach, więc chcesz te klucze… - powiedział z dziwnym wyrazem twarzy i tym
głupkowatym uśmieszkiem na ustach. - Zemsta będzie słodka! - krzyknął i tak oto
rozpoczął się spektakl, w którym ja zagrałam główną rolę.
Jedyny problem tkwił w tym, że jego zemsta była okrutna...
***
Trochę wcześniej niż zamierzałam, ale oto cz. 1:)
Akcja choć trochę się ożywiła i mniej więcej w takich klimatach utrzymywać się będzie przez kilka najbliższych notek. Mam nadzieję, że się podobało i pozdrawiam moje nieliczne czytelniczki:)
Do usłyszenia!
Pozdrawiam gorąco!
Wpadłam tak jak obiecywałam i nie żałuję :P Bardzo mi się podoba i niecierpliwie czekam na dalsze notki. Informuj mnie na gg z którego wczoraj pisałam :)
OdpowiedzUsuńFajny rozdział :) Bardzo mi się podobał :) Czekam na kolejne :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Gabi :)
Jestem bardzo ciekawa, jak bardzo okrutna była zemsta Patryka :) Swoją drogą, jeszcze bardziej ciekawi mnie kim będzie ten siatkarz! Teraz w Jastrzębiu jest taaaki wybór :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział!
Pozdrawiam!
Lizzz
Dzięki za informację:)) Szczerze powiedziawszy niezbyt znam się na sporcie i tym podobnych,a już na bank nie na siatkówce, ale historia wydaję się być interesująca.
OdpowiedzUsuńAkcja się rozkręca, a ja zastanawiam się, czy Majka odzyska tą swoją dawna formę:)
Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału!
Pat
Hej :) Trafiłam przez przypadek i muszę przyznać, że jestem pod sporym wrażeniem. Osobiście uwielbiam opowiadania w jakiś sposób łączone ze sportem (może nie do końca z siatkówką, ale jak najbardziej może być zwłaszcza, że idzie o ten a nie inny zespół :))
OdpowiedzUsuńCo mogę dodać? Oczywiście będę zaglądać i niecierpliwie oczekiwać dalszego rozwoju sytuacji, bo zakończyłaś w momencie chyba największego napięcia i zaciekawienia ku mojej bolączce :P
W każdym razie życzę dużo weny i liczę na dalszy ciąg już niedługo.
Serdecznie pozdrawiam
Zapraszam na 11 rozdział na Wygrać Przyjaźń :) http://wygracprzyjazn.blog.pl/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Gabi :)
Ej, dlaczego ten rozdział kończy się w takim momencie?! Nie mogę się doczekać, co będzie dalej! Bardzo fajne opowiadanie, na pewno będę czytać, obiecuję!
OdpowiedzUsuńO nowych rozdziałach u mnie będę Cię oczywiście informować, a i Cb proszę o to samo. Pozdrawiam :)
[corka-fernando.blog.onet.pl]
U mnie nowy rozdział, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńhttp://corka-fernando.blog.onet.pl/
Po pierwsze: cytat w nagłówku... Uwielbiam. Moje motto życiowe, można by rzec.
OdpowiedzUsuńMasz nową czytelniczkę! Bardzo miło czytało mi się ten tekst. Było kilka błędów, głównie interpunkcyjnych, ale naprawdę jestem zafascynowana. Coś lekkiego i przyjemnego.... Świetnie.
Zapraszam również do siebie: zielone-oczy-aniola.blogspot.com
Świetnie piszesz jak stwierdziłam już w rozdziale pierwszym. I idealny pomysł na opowiadanie. : )))
OdpowiedzUsuń